Barbora Kysilkova, czeska malarka żyjąca w Oslo, dowiaduje się, że jej dwa obrazy wystawione w galerii zostały skradzione. Dzięki nagraniom kamer ochrony szybko dochodzi do aresztowania i procesu sądowego przestępców. Barbora stawia się na rozprawie i proponuje skazanemu Karlowi Bertilowi Nordlandowi spotkanie. Bardzo chce odzyskać obrazy, ale jest też zafascynowana osobowością złodzieja. Nie jest znaną malarką, jej obrazy nie powinny być łakomym kąskiem. Jej fascynacja rośnie, gdy dowiaduje się, że złodziej nie tylko wyszedł z budynku ze złożonym poprawnie płótnem, ale udało mu się wyjąć ponad 200 mocowań, którymi obrazy były dopięte do ram. Postanawia namalować jego portret. Pomiędzy złodziejem a autorką skradzionych dzieł nawiązuje się nić przyjaźni. Podejście malarki charakteryzuje próba zrozumienia, empatia, otwartość na zranienie oraz nieświadoma potrzeba obserwowania, ale i bycia obserwowaną. Nordland z kolei był zbyt naćpany, aby pamiętać, co zrobił z obrazami, ale przypomina sobie, że ukradł je, „bo były bardzo piękne”.